Kamienica
Stukot kołatki w drewnianą bramę, słychać
już kroki
Otwiera dozorca, uniform jego zlewa się z
nocą
Z mieszkania bieży, gdy w drzwi załomocą
… spóźnieni, z monetą w rękę, za fatygę
On śmieje się, patrzy i trzyma pod boki
Z bramy, minąwszy próg z budowy datą
Milczące rzeźb posągi z brodami
Przez drzwi oszklone, dywanem po
schodach
Ku górze, drzwiom skrzydłowym, gdzie
czas
Nie kratą przysłonięty, a pamięć na nowo
…. Zegar w pokoju nastawia
Przestrzeń pokoi, kafle pieców i kuchni
Skąd zapach herbaty z imbryka podawanej
Wśród rozmów cichych, karty szeleszczą
W tańcu pasjansów, dłońmi cioć
Sapiejewskich
Brzęk szkła w kredensie i przy toaletach
Gdzie ciężki zapach kolońskiej tumani
W Stołowym właśnie kolację podano
Z dźwiękami sztućców, za oknem goni
Tramwaj ciągnięty przez dwa konie
Patrol kozacki, miarowym krokiem
Podąża ku Ciemno Wileńskiej
Jeden w prostocie, by spełnić potrzebę
Okrakiem stanął na praskim bruku
Już po kolacji, we śnie domownicy
Nie skrzypi podłoga, kredens zamknięty
Karty w pudełku, ogień pod płytą
Jedynie zegar myśli o czasie
Jak dozorca przed bramą lat dawnych
I tych współczesnych
Pamiętam
Komentarze (7)
Wspomnień czar.Pozdrawiam.
Patrol kozacki... jakież to dalekie czasy, jak Noce i
Dni...
Wspaniały wiersz, Marcinie :-)
Podłogi skrzypiące i schody na piętro skrzypiały za
każdym razem i nawet poznawało się kto idzie po
odpowiednim poskrzypiwaniu takich schodów.
podoba mi się
Takie wiersze to wspaniała przygoda dla czytacza.
Zycie kamienicy, wczoraj i dziś.
W pięknych obrazach przeszłości.
Podoba się bardzo, ten malowniczy i barwny życiem,
przekaz.
Pozdrawiam.;)
Warszawa międzywojenna.
Paryżem północy była nazywana.
Jej klimat, tu opisany.
To jest urok.