kaprys
obsyp mnie kwiatami aż do zakichania,
aż po katar sienny, po w gardle
drapanie.
obsyp tym co pachnie, tym co kręci w
nosie.
rozpłynę się w kwiatkach - będę jak sto
pociech.
może być maciejka (cóż, że
rozczochrana?)-
całą skrzynkę postaw na moje kolana.
głowę mi obsypuj płatkami piwonii,
a pachnący groszek powkładaj mi w
dłonie.
różanecznik cięty połóż na poduszkę,
wymieszaj z jaśminem, płatki róż pod
nóżki.
wiciokrzewem wzbogać wonne alergeny.
ja na dowód spuchnę (tego, że doceniam)
i pojadę z tobą wtedy na sygnale,
jak balon rozdęta. i nie będę wcale
mazać się jak baba, że mnie oczy pieką.
spoko, nie uduszę - szpital niedaleko.
Nie głosować, proszę! :)
Komentarze (61)
kwiatuszki przynoszę każdego po trosze