A kapusty dalej wiszą...
Dziękuje Ci za nie my Pretty...
No i gdzie ta ślepa wiara, która miała
trwać wiecznie!?
Gdzie ten błysk i amok?!
Gdzie Ci ludzie...
Gdzie to wszystko co było wszystkim,
gdzie ten tlen, co daje życie...
gdzie świadectwo, obietnice, i
przyrzeczenia..??
gdzie spokój sumienia, czystość myśli i ta
dziecięca bezwarunkowa miłość...??
gdzie uśmiech, radość i optymizm?
gdzie wstyd, modlitwa i zasady?
w końcu... - gdzie BÓG?
- czyżby cudowne, dłuższe zauroczenie??
-kolejna farsa i gra, która właśnie dobiega
końca??
- chcę, wierzyć, że nie... że to tylko
chwilowe potknięcie...
.. że to tylko jedna przegrana bitwa...
To co miało być wszystkim, - w jednej
chwili stało się niczym.
To ( a raczej Ten) , co miał nadawać sens
życiu, najpierw spełz na drugie,
potem trzecie, czwarte miejsce...
A teraz?? - teraz nie ma Go nawet w
pierwszej dziesiątce...
Boje się, że jeszcze trochę i może Go
wogóle nie być...
Boję się, że Ten z lewnego ramienia
niebawem zaciśnie pętlę na dobre...
Pętlę, z której nikt mnie nie uwolni...
Pętlę, która sprawi, że wróci koszmar...
Koszmar, którego nie chcę zaliczać od
nowa...
Wiem, że wróci...
Bo już wróciło to, czego się bałam.
Wróciło to, co wiedziałam, że wróci, jeśli
odsunę się od Tego na Górze...
To co wróciło rozpieprza mnie od środka...
-Paradoks?? ..
- NIE. :)
-Paradoksem jest to.. że
kapusty dalej wiszą...
... wiszą i czekają, aż wezmę je do
ręki...
ale ja tylko odwracam od nich głowę...
"Zawodzę, ranię, krzywdzę...- przepraszam...- nie taka miałam być..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.