karm sobą całym bez końca wytrwale
bym była
tul co dzień mocno
całuj jakbyś nigdy nie całował
patrz na nowo odkrywaj
każdy skrawek mojej skóry
zanurzaj gdzie nikt wcześniej nie miał
prawa
rozpal żar ciał morski ogień
podziwiaj za odwagę i za rzadką skruchę
dotykaj pieść zanieś na wyspę bezludną
wplataj ręce w moje loki
czuj zapach lata
karm sobą całym bez końca wytrwale
wyczytuj z oczu wszelkie lęki
bez wyrzutów
pozwól utopić w otchłani rozkoszy
Komentarze (6)
Wiersz pisany sercem,myślę,że Cię rozumiem-piękne.W
moim przypadku chyba zazdrość nic nie da.On mi niczego
nigdy nie bronił,bo twierdził,że sama wiem co mi
można.A moje serce jest tylko koło Niego i tak lata
płyną,a ja...ciągle czekam.Pozdrawiam ciepło Tessa
hmm...rzadka skrucha...zapamietalam to zdanie...w
wierszu zacheta,zaproszenie,caluj jakbys nigdy nie
calowal,z nuta tesknoty i pragnienia,ladnie
wyrazone...
Pięknie napisane i piękne zakończenie.Pozdrawiam
,,utopić w otchłani rozkoszy'' piękne
zakończenie...treść ciekawa... dobrze się czyta
Zgadzam się z poprzedniczką. Nie ma opcji, by poradzić
sobie bez podstawowych "składników". Nie jesteśmy a ż
tak silni, by samodzielnie budować twierdzę bez
fundamentów.
I zgadzam się również z tym, że niebanalnie wyszło Ci
przedstawienie tejże prawdy ogólnej w wierszu. I to
chyba tyle ode mnie, bo nie ma się co rozwodzić - jest
świetnie, szczerze i rzetelnie!^^.
To wszystko na pewno niezbędne jest by być - gdy
którejś z tych rzeczy zaczyna brakować, jakże często
kończy się rozstaniem...
Pięknie napisałaś ;)