kartka
jakiś życiorys niezwykły wcale
asfalt szary bez strachu przemierza
od tej ulicy aż w stronę mostu
szybciej wciąż szybciej dogania liście
po czym przykuca pod starym filarem
jakby po oddech
ochłonąć troszkę
zniszczony,rozdarty
mokry ,przejęty
wykrzywia grymaśnie
wszelkie literki
zaznał znaczeń ,przysłów,przesądów
niepotrzebny,wczorajszy
jak jesień zszarzały
kończy ze sobą
rozdarty na bruku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.