Kastamonu I (List do przyjaciółki)
odjeżdżam w stronę, w którą uciekałem
zawsze, gdy życia we mnie biła fala
albo gdy zima zbyt łapczywie przyszła
a z nią nostalgia chuda, niewołana
zdrowie? jak zawsze, kiedy jest
potrzebne
chwieje się lekko na powietrza strunie
psyche po ciemnej leży burcie łodzi
Charon na pewno dziś nią nie steruje
zamek wciąż stoi na życia płaszczyźnie
kamienie spaja wciąż pragnienia
tchnienie
wiosennym słońcem ledwie dotykane
i ciągle daje ulotne schronienie
komnat niewiele, bo tu i dla gości
i krewnych nie ma miejsca i znaczenia
kobierce pylą roztoczami wspomnień
przestrzeń tu tylko dla mnie – dla
komnena
brak tu w zasadzie zasad i wszystkiego
co służy zmysłom albo ku ozdobie
klucz mam w kieszeni i niespiesznie szybko
zamknąć się mogę w murach niczym w sobie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.