Kat
Czasem osoby bliskie ...
Opętanie duszy
zimnej i wrogiej
apogeum katuszy
samotności srogiej
Czerwienią krwi zrosiła
blade dziecka lica
dłoń, która je nosiła
nożom ostrzy szpica
Krzykiem żąda szacunku
wrogim patrzy wzrokiem
znikąd nie ma ratunku
wulgarnym zionie potokiem
Znęca się wciąż
nad istnieniem zbolałym
podstępnie, sycząc jak wąż
nienawidzi całym ciałem
Kurczy się i znika
uśmiech małego człowieka
ciało ból przenika
życie z niego ucieka
I umiera w mękach
chudziutkie, małe serce
nożem dźgane w ojca rękach
kochając go nadal wielce
Powiedz, dlaczego odebrał
własnego dziecka życie?
Czy duszy, uczuć nie miał
czy szaleństwo kochał skrycie?...
krzywdzą ... zadają ból i śmierć ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.