Katedra
Jak dzwonnik stojący u stóp katedry
który wie
że tylko on
może jej serce - dzwon na szczycie
obudzić
błądzisz pomylonym wzrokiem
po krajobrazie mego ciała
W ciszy
krok po kroku
pokonujesz kręte schody
gubiąc na nich kropelki potu
jedynej soli
zrodzonej w słodyczy
Potykasz się o gęsią skórkę
słysząc gruchanie gołębi na wieży
Gorący wiatr obejmuje cię moimi
ramionami
i jak wygłodzone zwierzę
wpijam się pazurami pożądania
w twoje ciało
zadając ci ból do zniesienia
Tuż przy wejściu do wieży
sam splata się warkocz rozkoszy
jak sznur
który chwytasz
wspinając się na szczyt
Zadrżało serce katedry
rozkołysał się dzwon …
Nie
nie ma już gęsiej skórki
Kochany
spójrz
mnie urosły skrzydła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.