Każde wszystko
Każdy dzień, coraz piękniejszy,
każda minuta, coraz bardziej boli,
każda osoba, dodaje mi szczęścia,
każde słowo, sprawia przykrość,
każde TY, każde JA....
każde TY, każde JA....
Znowu się nie mijamy...
Nie idziemy po tej samej ulicy,
a ja nad Tobą leciałam,
aż zaczęłam spadać,
spadałam, spadałam...
Czemu nikt mnie nie ratuje?!
Zapomniałam...
Przecież nikogo nie ma....
Spadam we własnym, urojonym
przez siebie świecie...
Gdzie TY, jesteś obłoczkiem,
chcę Cię dotknąć, ale nie mogę...
Bo TY zawsze będziesz nieosiągalnym
marzeniem...
I nigdy nie powiem KOCHAM prosto w oczy,
bo nigdy nie spojrzysz mi prosto w oczy,
bo w ogóle nie zobaczymy się aż do mojej
śmierci,
bo to wszystko nie ma sensu,
bo MIJAMY SIĘ RZADKO...
Każde WSZYSTKO boli bardzo,
przez każde wszystko nie daję sobię
rady...
Niby szczęśliwa, ale coraz bardziej
nie...
Pomoż mi, spójrz w moje oczy,
co w nich widzisz...?
Nie widzisz, jak Cię potrzebuje...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.