A kiedy…
A kiedy przyjdziesz do mnie,
by zadać ten kolejny ból, niewybaczalny
Nie zastaniesz już mnie tu,
bo ja zniknę z oczu twych.
A kiedy ja zagubię się w wirze
wspomnień,
pozostanę już tylko sama.
Będę krążyć wokół niebios,
będę niczym wielki ptak.
I odlecę stąd daleko
I dosięgnę ręką gwiazd.
Momentami dostrzegam,
jak spoglądasz tu.
Czuję oddech na mej skroni,
Czuję zimno u twych dłoni.
Widzę wszystko, co się zmienia
Oraz wszystko, co zostało.
W tej krainie, bez zwątpienia,
będzie razem doskonale.
Komentarze (8)
Dziękuję za odwiedziny. Dobranoc :)
Mnie się tam podoba. Pozdrawiam.
Bardzo smutno pozdrawiam
Zero poezji, a i wiersza brak. Nie podoba mi się. Miał
być wiersz, a wyszła banalna notatka.
Bardzo smutna refleksja. Dobranoc
Ciekawie to ujęłaś. Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)
pozdrawiam:)
smutna to refleksja ale czyż nie ma nadziei??dobry
wiersz pozdrawiam:))