Kiedy odszedłeś
Budzi się i by zasnąć już marzy.
Nie warto wstawać, jej się już nic dobrego
nie zdarzy.
Znała kiedyś szczęście, przyjaciela w nim
miała.
Lecz gdy odszedł, że nie doceniła
zrozumiała.
Za póżno już było błagać o powroty,
Wie to i jako cień przez życie płynie, nie
ma już na nie ochoty.
Znów rano wstanie bo musi
I by Bóg ją do sibie już zabrał kolejny raz
skusi.
Wieczorem garść tabletek i zaśnie,
Okropny koszmar znowu ją zbudzi lecz nie
zgaśnie.
Tylko w śmierci znajdzie ukojenie, myśli
I czeka tylko kiedy to się ziści.
Pewnego dnia znowu szczęście do drzwi
zastuka.
Spóźniło się niekt nie otworzy, choć coraz
głośniej puka.
Ona nie słyszy, umiera cicho.
Śmierć szczęśie wyprzedziła, okrutne licho.
Madzi... ...skoro tak kochasz takie wiersze..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.