Kiedy wyruszam wreszcie spać...
Kiedy wyruszam wreszcie spać,
To sny zapraszam w kolejności.
By mogły mi nadzieję dać,
A później trochę też miłości.
Pierwszy o życiu mym traktuje,
Lekko zachwianym szczęścia stanie.
Z początku każdy wszystko psuje,
I jest dla siebie tępym draniem.
Drugi naprawia, co zepsute,
Jeśli się da naprawić szczerze.
Gorzej, jeżeli tkwi zatrute,
Gdzieś rozdzielone pośród wierzeń
Trzeci rozdziela sądów strony,
Godzi wzburzone gniewem fale.
Trzyma z daleka tych szalonych,
Głaszcze rozsiane łatwo żale.
Nie mogę usnąć, noc się śmieje,
Tylko podrzuca mi powody.
Sen ten prawdziwy nie istnieje,
Każdy fałszywy czyni szkody.
Przestałem prosić o zbawienie,
Oczy zamknięte wolą ciszę.
Noc już powoli śle milczenie,
A tego sny nie mogą słyszeć.
Komentarze (5)
piąkne sny, dzielone na dobre i złe, sprawiedliwe i
nikczemne, zdradliwe i kochane-super możesz wybrać
które chcesz
Ach te bezsenne noce... Bardzo dobry wiersz.
Pozdrawiam
Sen mara Bóg wiara.Nie wierzę w sny.Ale wiersz jest
super.
hmmm... i ja tam mam... dobry i ciekawy wiersz
Piękny wiersz.Wyruszam wreszcie spać.DOBRANOC.+++