Kiedyś było nas dwoje
Wstałem dziś wcześnie rano,
Ręką pościel tak gładzę.
Gdzie mi ciebie zabrano,
Jak ja sobie poradzę.
Słońce pcha się w pokoje,
Ciepłem chce mnie pocieszyć.
Kiedyś było nas dwoje,
Smutek pamięcią grzeszy.
Kapciem rzucam o ścianę,
Drę piżamy słabości.
Wróćcie chwile kochane,
Porzuconej miłości.
Wróćcie noce upojne,
Do rozgrzanej pościeli.
Usta moje są hojne,
Nic już nas nie rozdzieli.
Wstałem rano zbolały,
Kacem umysł pulsuje.
Jakże świat oszalały,
Mej miłości nie czuje.
Żegnam was już gaduły,
Rzucaliście kamienie.
Jaki jestem nieczuły,
Jak wyśmiewam cierpienie.
Myliliście adresy,
Mieszkam teraz w samotni,
Dawno znikły ekscesy,
Nic ich nie zwielokrotni.
Nie potrzebnie dziś wstałem,
Dzień nie różni się od dnia.
Wczoraj to ciebie miałem,
Kochanego przechodnia.
Komentarze (3)
Uspokój smutek,ukolysz żal
coś musisz zrobić,poszukaj zmaian.
Pozdrawiam serdecznie.Rezygnacja to najgorszy sposob
na ukojenie bólu.
smutne jest w tym wierszu jakiś taki smutek nie do
ukojenia tak rezygnacja Pozdrawiam serdecznie i życzę
pogody ducha :-) trzymaj się ciepło
Chyba nie jest aż tak źle, podmiocie liryczny, co ?
:-) Pozdrawiam !