Kiedyś rano zastukał do mego...
Dla myślących o niczym...
"Kiedyś rano zastukał do mego okna..."
Kiedyś rano zastukał do mego okna niemy
kruk
Trzepnął skrzydłem, rozbił szybę, wstąpił
niczym nieproszony gość
Ja nieulękniona, osoba prawie
nieposkromiona
podniosłam rękę
Niby dla niepoznaki, pokazując korytarz i
hall
Tą drugą trzymałam z tyłu,
tak jakby w kieszeni...
Złapałam za czerwoną różę
Bo ona jedna była:
taka syntetyczna, materialna, rzekłbyś -
zdeterminowana, gotowa na wszystko.
Aby nie czuła się wykorzystana
obiecałam jej coś...
Obiecałam, że kiedyś stanie niesamotna,
pewna, mając u boku
prawdziwą różę, siostrę z krwi i kości.
A ona, gorączką poruszona
tkliwą myślą pobudzona
zgodziła się...
Wtem śledząc wciąż "czarnego"
gościa nieproszonego
Zdobyłam się na bój!
Za progiem, przy łazience
uklękłam, opuściłam ręce, wzrok podniosłam
do góry
i czekam...
On podszedł wolno, ale niespokojnie
oczy utkwił w broni,
w mej nadziei.
Przesunął powietrze, wpił szpony w skulony,
odważny kwiat.
Uniusł się nade mną...
Pofrunął złowieszczy ptak
Oblubieniec oprawców i podartych szmat!
A ja zlękniona, już całkiem poskromiona
odeszłam od tak.
I dziś rano, robiąc prawie to samo,
co tamtego dnia
Usłyszałam za oknem, szelest, głuchy
dźwięk...
Spojrzałam zdziwiona, trochę
wystraszona,
"bo to może znak"
Dostrzegłam na ziemi
odbicie czerwieni,
dywan żywego rumianku
i pośród niego...
dwie panny
Poznałam od razu, bez myśli dawnego
obrazu
mą różę.
Spełniła marzenie!
Od dawniej samotnego boku
odczuwa dziś...
drugie tchnienie
I wysoko na sąsiada kominie
czarny darczyńca
niestrudzenie pilnuje
marzeń...:
żywych, różanych, siostrzanych,
moją myślą
delikatnie kierowanych...
Wysłałam ten wiersz na jeden konkurs,ale niestety nie poznałam rezultatu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.