po-tok
bratu
bałem się wody panicznie
śniłem samotność pod
falą sztormu teraz
rzucam się w siklawy zdarzeń
wszystko się podlewa
las wykarczowanych źrenic rośnie
smutek pustych kartek
choć nie istnieją odkąd jesteś
oczy leczę zielenią
wody które śnię wymyśla sumienie
dłonie klonów tamte
latawce i ten wiatr
zawloką mnie na morze
przeznaczając utopieniu
jeśli tylko nie będę chciał
się obudzić
autor
tommek
Dodano: 2006-06-26 15:15:38
Ten wiersz przeczytano 593 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.