Kierunek.. Ciemność
Rój szarańczy krąży nad widnokręgiem
Rzeki spływające krwią szumią cichutko
Deszcz ognia prosto z nieba dotyka
wzgórza
Czarne anioły otaczają ludzkość
Ponurymi skrzydłami ochraniają wybrańców
Przeciwstawiają się planom Stwórcy
On chce pozbyć się życia
Wdrążyć swój plan w los człowieka
A czas ucieka..
Zaczyna płynąć coraz wolniej
Aż w końcu zamiera.
I tylko JA pozostaje w ruchu
I tylko JA mogę zmienić bieg wydarzeń
I tylko JA....
Lecz "Jak"?
W popłochu szukam podpowiedzi w myślach
Zastanawiam się co można zrobić
Nagle czuje dotyk na skórze
To węże oplatają ciało
Te wielkie szale pną się do mojej szyi
Słychać zbliżający się rój owadów
Próbują dostać się do mojego gardła
Zabrać ostatni oddech
Staram się uwolnić od tych zwierząt
Lecz jestem już ich kukiełką
Pragnę wołać do aniołów "Pomocy"
Brak sił wszystko uniemożliwia
Nagle ...widzę ją
Królowa mroku podąża w moją stronę
Wyciąga dłoń i prowadzi w nieznane
Do chłodnej krainy nocy
Tam,gdzie panuje ciemność
Tam,gdzie jest piekło
Tam,gdzie będę całą wieczność..
Napisany 2007.10.30
Komentarze (2)
muszę przyznać, że ten utwór wywarł na mnie
wrażenie....
Apokalipsa. Jeszcze masz szansę. Dobry wiersz -
przestroga.