kim jestem?
Kim jestem?-zadaję sobie to proste
pytanie
ale odpowiedzieć na to nie jestem w
stanie.
Wiem tylko, że jestem, bo chodzę po
ziemi,
żyję, słyszę, czuję i wierzę resztkami
nadziei.
Nadziei na to, że nie jestem ludzkim
potworem,
który za swoje błędy cierpi wieczorem.
Gdy jestem sama to w lustrze widzę
moje odbicie-fałszywe-którego się
wstydzę.
Kim jestem?- na nowo zadaję to pytanie,
ale wciąż jest mi trudno odpowiedzieć na
nie.
Codzienność na twarz nakłada mi maskę
a na oczy wiąże ciemną opaskę.
Pod sztucznym uśmiechem kryje się
cierpienie
bo u nikogo nie mogę liczyć na
zrozumienie.
Prawdziwe oblicze wychodzi dopiero, gdy noc
zapada
i wtedy moja maska całkowicie spada.
Nikt mych łez nie widzi
i nikt wtedy z nich nie szydzi.
Czuję ból, on mą dusze przenika
i o świcie powoli zanika.
Maskę moją wyciągam z ukrycia
ponieważ nowy dzień budzi się do życia.
Przez cały czas sztucznie się uśmiecham
i na noc z utęsknieniem czekam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.