Klateryki
wariatom werbalnym
Uprzejmie spieszę donieść, że wymyśliłem
nowy gatunek facecji, który, przez wrodzoną
skomność, nazwałem KLATERYKIEM. Występują
tu również, podobnie jak w leciwych
limerykach i moskalikach, precyzyjne
reguły, tak kompozycyjne jak i
stylistyczne. Być może warto ten gatunek
jeszcze rozwinąć, bo na razie poruszam się
po dziewiczym, grząskim gruncie. Tak oto
sobie
k l a t e r u j ę:
Koło Wisły uzdrowiska
Dwóch turystów się pobiło
O pannicę z gór.
Któremu się poszczęściło?
Który z nich szpetniejszy z pyska?
Który większy gbur?
Na Ponidziu – Korczyn Nowy
Strach na wróble straszyć przestał,
Bo go trafił szlag!
Skąd dopadła go depresja?
Kwaśne deszcze zmyły głowę?
Siała baba mak?
Na Podlasia lichych piaskach
Bimbrem puma się upiła,
Która zbiegła z zoo.
Czy to kiła czy mogiła?
Czy to śledcza prowokacja?
Czy wina PO?
krótkowzrocznym wieszczom
Komentarze (16)
Dałabym od razu cztery głosy ( za pierwszy dwa!), ale
nie m takiej możliwości. :)))
Ps. Czy też mogę sobie poklaterować? Bardzo mi
przypadł do gustu twój pomysł:)