Kochanie wybacz mi....
Trzasnęły drzwi...
Popłynęły łzy...
choć coś jeszcze szeptałeś...
do mnie nie docierało nic...
Odszedłeś...
To slowo przebiło serce me
Tak bardzo kochałam....
cóż z tego już nie ma Cię...
Pobiegłam za Tobą, krzyczałam
tak bardzo zatrzymac Cię chciałam,
ale Ty nawet nie obejrzałeś się...
Nie było niczego, żadnego dotyku, uśmiechu,
pocałunku Twego...
A ja ciągle krzyczałam
i ciągle nadzieję miałam, że nie zostawisz
mnie...
Bo bez Ciebie umrze serce me...
Zabrakło mi sił, upadłam...
w swych dłoniach twarz ukryłam...
Poczym na środku ulicy rozpaczliwie
zawodziłam...
Nagle stanąłeś...
jakaś siła zatrzymała Cię...
odwróciłeś twarz i ujrzałeś miłość, którą
dobrze znasz...
Była taka zapłakana...
jej serce przed Tobą klęczało...
i cichym szeptem "Wróć" błagało...
Coś Cię w środku zabolało i pomyślałeś:" To
nie tak, przecież nie tak stać się
miało..."
Wróciłeś, podniosłeś, otarłeś ostanie
łzy...
I tuląc w ramionach wciąż powtarzałeś
"Kochanie wybacz mi..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.