Kochankowie
Widziałam wiatr co w przestrzeń pchał,
Mężczyzne bez nadziei,
Klękał tam zupełnie sam,
Myśląc, że jeden krok i los się wnet
odmieni.
Gdy zimny pęd powietrza tkną,
By skusić zły tor biegu,
Mężczyzna wstał,
Pochwycił wiatr i runą w czeluść brzegu.
Anielski chór na trabach grał,
A skrzydła szeleściły,
Miękkości chmur runeły w dół,
By los ten odmieniły.
Anielskie chóry zamilczały,
Gdy niebo ciało przytuliło,
Jedna dłoń do jednej dłoni,
By los kochanków odmieniło.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.