Koniec
Kiedy wstaje nogi me chwiejne
Pływam po deskach parkietu
Stukam rytm wiatrów.
Własne wspomnienia zamieniam w amnezję
By widmo mych bólów przestało istnieć
Sam dziś śniadanie zjadłem o świcie
Lecz szum w mojej głowie nie daje mi żyć
Bije o ścianę głowa
Jak pies
Jak stres
Szukam powrotu do mojej Oazy
Mój przyjacielu
Czy mogę jeszcze tak cię zwać?
Moja niewierność, twoja szczerość
Nie w parze
Nie dziś
To już czas by powiedzieć
Ze bardzo się mylę
Uczucie goryczy mówi mi nie
Zawiodłem znów siebie
I spadam w dno studni
Niestety….
Znowu sam…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.