...koniec...
Znowu nadszedł koniec
Znowu nie ma nic
Pryskła przyjaźń
Zerwała się nić
Psy w klatkach żałośnie wyją
Ich Dusze zatrute gniją
Anioł śmierci stoi obok nich
By zabrać podopiecznych swych
Nie mają dokąd ucieć
Nie mają dokąd iść
Zmęczone ciągłą walką
Opadają z sił
Zdradzone przez życie
Zdradzone przez los
Odrodzone na szczycie
Złamane jak kłos
Oblizują swe rany
Zabite przez wrogie klany
Niczemu winne
Utopione w żywicy krwi
Są jak gatunki inne
W których demon Nienawiści tkwi
Słychać ich wycie cierpienia
Słychać me skryte marzenia
Odchodze by ukoić cierpienie
Pwróce gdy nadejdzie Twe zmęczenie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.