Koniec
Stojąc na skraju rozpaczy, żegnam
wszystkich dookoła,
bo ten wasz stary, dobry Piotrek już wrócić
nie podoła.
Biore nóż do ręki, kreśle na skórze krwawy
znak,
tylko ja wiem co w mym życiu poszło nie
tak...
Nie czując nic, prócz ogromnego
cierpienia,
będąc na skraju całkowitego zapomnienia,
powoli więdnę jak uschnięty kwiat,
i zmierzam wolnym krokiem na tamten
świat.
Zimna krew po mej dłoni spływa,
cisza.. spokój.. nikt mi nie przerywa.
Ostatni oddech, wygasa smętna iskierka
życia,
nareszcie koniec na tym świecie mojego
bycia.
Umieram przytłoczony, znienawidzony,
niekochany,
moje słabe serce zdobią krwiste, trwałe
rany.
Niesprawiedliwością przybity, samotnie
zdycham,
już tam śmierć po drugiej stronie na mnie
czyha.
Na mnie juz nadeszła pora, ospałe oczy
zamykam nagle,
na ratunek już za późno, jedynie
zrozumienia pragne.
Odpływam z żalem w przepaść, odchodze w
krwi potoku,
cały trud po to, aby pogrążyć się na zawsze
w mroku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.