Koniec dnia
szedłem ciemną drogą
padałem z nienawiści
z uniesioną brodą
wstawałem z suchych liści
podążałem dalej
ścieżki poznawałem
pamiętałem trasę
zakręty pamiętałem
zmieniałem kierunki
często się cofałem
znowu prosto szedłem
nie raz zakręcałem
pod górkę wchodziłem
z górki tez spadałem
chodziłem na skróty
w ogóle nie spałem
doszedłem do końca
przede mną jest cień
za mną nic juz nie ma
skończył się już dzień
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.