konkluzjo w a nie
konkluzje w... a nie mówiłam ... po fakcie istnienia przed nieistnieniem - może ;-)= albo tak jakoś gdy nocą nachodzą wszelakie myśli... o ostateczności też
wieczorową porą zamykamy się w domach
cztery ściany i my każdy w swoich kątach
złote plamy skaczą po firankach
w oknach powiek sen mruczy kołysanki
abażur minionego dnia pod kloszem spraw
w chowanego gra z sumieniem wtedy tutaj
teraz ma inny smak rzeczywistości
w brokatach wiary lepiej smakuje strawa
i tak płynie miniony dzień paletą barw
jakby
retuszowany dyplomacji sztuką kamuflaży
ukryć zakryć schować
niepewność niszczy człowieka poblask
patrzy
chytrze w podświadomość zamyka strachy
wypływa to co chce poklasku chwały
zobaczcie jaki jestem jasny wspaniały
ciepły
gaśnie świeca
wieczny wieczór czy blask jutrzenki
świadkiem
stoimy przed bramą nadzy bez maski bez
lampy
zapomniawszy ją ze sobą zabrać
oto jestem pełny czy pusty rozdarty
światem
pomiędzy nocą a dniem następnego kroku
ciągle mówię sobie mam czas mam czas
jeszcze
nawet teraz mam nadzieję na j u t r o
a przecież nie my trzymamy palec na
kontakcie
Komentarze (3)
no to byłoby na tyle......
nieobecny tekst... bywa i tak ;-)
Bardzo ciekawa refleksja, pozdrawiam.