Koronkowe szale
w blasku zniczy w zadumie jesiennych dni
słotnych
dosięgają mej duszy gorzkie łzy pokoleń
powtarzane wdowieństwo młodych pięknych
kobiet
o twarzach skrytych w smutne koronkowe
szale
prababka -ińska delikatnie szlachetna
dumna w czarnych perłach gorzkiej
samotności
niebieskością spojrzenia z obrazu gdzieś
sięga
w głąb niezrozumiałej dla niej
czasowości
tyk!tyk!tyka zegar przedwojenna solidna
robota
obok tandetna płyta pażdzierzowego mebla i
ona...
wykładowca partyjny - ogłupiała zagubiona
sierota
niemiecko-polskie dziecko przedwojennej
miłości
" tatuś był prawym człowiekiem- znał aż
pięć języków
zdolny...-pobrali się przed wybuchem
wojny
patriotyzm matki jej konsekwentny upór
...go zabił"
ich szczęście legło w gruzach wraz z murami
Warszawy...
nie wiem kim naprawdę jestem -wznoszę mur
warowni
oddzielam się od tamtych
historii...szalem z koronki
nie daje spokoju mi jedno pytanie ...skąd
dziadek
brał dla dziecka w okupację ...słodkie
pomarańcze...?
Komentarze (16)
Bardzo ciekawie napisany wiersz, intrygujący przez
niedopowiedzenia.
Pozdrawiam