Kraina lodu...
Byłam na spacerze.
Choć wokoło świeciło słońce,
pod nogami skrzypiał śnieg.
Było tak przeraźliwie zimno.
Pewnie duży mróz...
I pełno śniegu...
I tak zimno...
Słońce z uporem starało się przebijać
zza ciemnych, śnieżnych chmur.
Najpierw jeden promień, drugi i...
ginęło za zasłoną szaro- burej,
podniebnej kotary.
Zmrożone płatki marzeń opadały mi na
twarz,
przerywając co chwila
teatralny spektakl cierpienia.
I było tak przeraźliwie zimno...
Zabłądziłam, starałam się odnaleźć
drogę.
W pośpiechu biegałam,
wypatrując znajomego szlaku,
gubiąc przy ty szczęście,
które wypadało z wielkim hukiem z kieszeni
i rozbijało się jak szklanka o twardą,
zamrzniętą rzeczywistość.
I nagle...
Stanęłam...
Wiem gdzie jestem...
Na policzkach mróz zapisywał historię z
łez.
Tak, ta kraina-
pełna lodu i śnieżnych zamieci...
Tak- ta kraina- to Twoje serce...
Już wiem.
...Jest tak zimno...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.