Kredki
Idę do Ciebie odkąd pamiętam
chociaż nie zawsze tego świadomy
jednych odrzucam innych znów jednam
ciągle wirażem życia zdziwiony
Mam w sobie siłę co słabnie sama
ile jej jest? Cóż.. Nie mam pojęcia
póki co każda kłania się brama
i każdy dół jest do minięcia
Ale zdarzały się mi postoje
ciągi pijackie i poniewierki
każdy ma w sobie ukrytą zmorę
która mu kradnie z plecaka kredki
Mimo kradzieży coś zmalowałem
a to miłość do takiej wybranki
tak w mym życiu trzy razy kochałem
reszta to były tylko zachcianki
W sumie to w życiu raczej bezwolnie
dałem się bujać wierząc bezsprzecznie
że jak depresja w końcu mnie sięgnie
Anioł stróż węzeł na gardle przetnie
Dzisiaj bym raczej testów nie robił
bo to wiadomo.. są korki na mieście
mam tyłek zawracać Aniołowi ?
Niech też odpocznie trochę nareszcie
Idę i pewnie trochę mi zajmie
tak jak niektórym z was moi drodzy
życie jest krótkie lecz tak genialne
że nie wiadomo, gdzie koniec drogi
Komentarze (6)
Bardzo ciekawy i dobry wiersz.Pozdrawiam:)
Wiersz choć długi ale potrafi wciągnąć zaciekawiając
tematem. Myślę, że to dobrze, że nie wiemy kiedy jest
ten koniec drogi. Pozdrawiam:)
jakże ciekawa i zatrzymująca refleksja...
pozdrawiam pięknie:)
Kredki mówi się na Cradle of Filth
ciekawy refleksyjny wiersz pozdrawiam
Interesujący...