Kres mego świata
Płynę niczym orka, zmierzająca do domu
swego.
Zostawiam za sobą pieniącą wodę i plusk
rozmyty.
Uciekam przed burzą i sztormem obfitym.
Zostawiam wszystko w tyle, byle przeżyć i
ujrzeć starego Ciebie.
Lecę jak jastrząb, łowca, drapieżca.
Wzbijam się wysoko, pod samo niebo, by
doznać oblicza niebieskiego.
By poprosić łaskawego Boga o piękną pogodę,
bez deszczy i burz.
Lecę w przestworza, by odszukać Ciebie,
tamtego dawnego-mojego.
Biegnę łąkami, wzdłuż drzew i stawów.
Uplatam wianki z kwiatów polnych, zapachem
otulam me życie.
Dotykam natury nagą ręką, spoczywam na jej
ramieniu.
Szukam Ciebie, by ukazać Ci jej nie zdobyte
piękno.
Płynęłam, biegłam i leciałam, kilometry
pokonałam,
Jednak Ciebie nie znalazłam, a byłam pewna,
że gdzieś będziesz...
Tam, gdzie ja. Zbyt pewna. Byłeś, ale gdzie
indziej, w innym świecie,
Na swej nowej planecie, z swą nową częścią
istnienia-bezemnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.