kręta droga
kładziesz mi na powieki
tony obowiązków
nakazem moralności
karmisz wciąż zapędy
życie, perfidne nagie
w za dużym obuwiu
malujesz rytmem bladym
doznań obraz senny
zmywasz znów głowę deszczem
niemoralnych żądzy
śrubę dokręcasz mocno
kiedy łuzu trzeba
dusisz powieki nocą
gdy zechcę otworzyć
żegnasz się prędko i głosem
uciekasz do nieba
unoszę twarz do góry
w błagalnej podzięce
ścieżką z bólu uwitą
skaczę w przeznaczenie
bo tylko jednym szczęściem
mnie obdarowało życie
wspomnieniem .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.