Królowa Śniegu
Jest mi zimno jak cholera
Chociaż grzejnik senne śpiewa
Odpowiedź, co ma być szczera
Falą chłodu się rozlewa
Zaczynają drżeć mi ręce
Zęby nieustannie dzwonią
W mej psychofizycznej męce
Wiszę ponad czarną tonią
Zesztywniały wszystkie palce
Brwi ubrały warstwę szronu
Nie poprzestaję w swej walce
Szukać bezpiecznego schronu
Pęka gruba tafla lodu
Co pokrywa moje ciało
Choć wiatr nie da iść do przodu
To wciąż dla mnie jest za mało
Nieustannie prę przed siebie
Dosięgając granic brzegu
Widzę obraz siebie w niebie
Obok mej Królowej Śniegu
Staję w końcu przed murami
Twierdzy Twej nie do zdobycia
Biję w drewno wrót pięściami
W martwej ciszy wiatru wycia
Gdy upadam na kolana
Krew czerwienią śnieg przystraja
Przypomina się polana
Zlana słońcem środka maja
Znowu próbę podejmuję
Znowu padam wycieńczony
Jeszcze trochę i zwariuję...
... Jakbym nie był pomylony
Dźwigam się na proste nogi
Z trudem łapiąc równowagę
Raz dopomóż, Boże drogi
Choć najmniejszą ześlij radę
O nie! Ty mnie nie zobaczysz
Stojącego w tylnym wejściu
Bo grzmieć będą wszystkie trąby
Na wieść o moim nadejściu
Lecz jedynym dotąd krzykiem
Mój był, bo patrzyłem dobrze
Kiedy krew moja strumykiem
Uświęcała ziemię szczodrze
Nie ma śladu poruszenia
Więc odchodzę pokonany
Chociaż maska się nie zmienia
Wewnątrz jestem poszarpany
To nie strach jest o przegraną
Ani urażoną dumę
To lęk przed tą nienazwaną
Której opisać nie umiem
Siłą, co potrafi przenieść góry
I je zrzucić potem z nieba
Lub postawić twarde mury
Jeśli tylko tego trzeba
Rękę każe też podnosić
W bezskutecznym mym ataku
Gorzki smak porażek znosić
Walczyć mimo siły braku
Nie pokonam Twego chłodu
Jeśli zaprzestanę biegu
Dbam, by nie pękł okruch lodu
Moja ty Królowo Śniegu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.