Kroniki Sybilli - rozdział 50
...po krótkiej przerwie powróciła... :)
- Czasem trzeba ukryć się przed całym
światem - wyszeptała Sybilla wpatrując się
w twarz nowonarodzonego syna. Po chwili
uniosła wzrok i spojrzała na Skiena
trzymającego w ramionach drugiego
noworodka, jej córkę.
- To mogło się źle skończyć - odparł
druid. Królowa uśmiechnęła się
delikatnie.
- Zapominasz kim jestem.
- Nie, ale wiem, że bogowie bywają
śmiertelni, a to miejsce nie nadaje się na
narodziny królewskich dzieci - odrzekł
szorstko Skien wskazując głową na surowe
wnętrze swojego domostwa - Nie tego
życzyłby sobie Ragnar.
Sybilla spojrzała uważnie na mężczyznę.
- Ragnar jest daleko i zanim powróci
zdążę wyruszyć w podróż.
- Nie możesz ! - zaprotestował
druid.
Królowa zaśmiała się histerycznie po czym
nienaturalnym głosem odpowiedziała:
- Jak śmiesz rozkazywać Isztar ty
podły robaku.
Jej oczy płonęły zielonozłotym blaskiem, a
ciało nabrało alabastrowego odcienia przez
który prześwitywały żyły. Podeszła do
zlęknionego Skiena i podała mu syna.
- Magnus i Freja. Oto imiona moich
dzieci. Strzeż ich do powrotu Ragnara, ale
póki co znajdź dla nich mamkę i przynieś
mój miecz Erdrin. Przygotowania czas
zacząć.
Komentarze (9)
Fantastyczna jest ta twoja fantastyka.
Dziękuję :) Pozdrawiam :)
Ciekawe, chociaż ja za fantastyką jakoś nie przepadam.
:)
Czekam na dalszy ciąg wydarzeń...
Pozdrawiam niedzielnie:)
Fajnie się czyta taką fantastykę
Pozdrawiam
Ciekawy przekaz. Pozdrawiam.
Witaj Foksiku! Miło Cię widzieć i czytać.
Pozdrawiam :)
Dziękuję Anno :)
Miło Cię znowu czytać. Twoja historia wciąga