Kropla po kropli...
Wciąż słyszę ten sam dzwięk
Delikatne echo..tak jakby z daleka
Lecz to przy mnie ma swój początek
Wciąż ten odgłos..już jakby zanikał..
Coś piecze mnie w nadgarstku..
To z niego cichutko się wydobywa
Kropla po kropli i o tafle wody uderza.
Coraz głębsza czerwień mnie otacza
Kolejna łza,swą drogę krótką przemierza
I jedna z ostatnich kropli mojej krwi..
By razem zakończyć swój żywot marny.
I powiedzieć -NIE!Obrazom z tamtych dni..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.