Krótka przerwa w ciszy
Miliardy żołądków trawią poranny chleb.
Bez troski, że one same
rozkładane są w brzuchu Ziemi.
Nieliczni celebrują święto przełykania
i nerwowo zerkają na zwężające się
ściany.
Ja, okruch wrażliwy na kwas solny.
Ja, z dystansu nic,
co jest tylko częścią większej dziurawej
kieszeni.
Przeklęta świadomość podskórnego ruchu
wskazówek,
przez nią trudniej bawić się w
mikrobogów.
Ja, plamka dla was i wy dla mnie,
inni ludzie,
przeszkody w ruchu prostym ciągłym.
Na szarej pianie mętnych wód,
leniwy dryf, wśród resztek budynków, do
ujścia
ducha z mięsa.
Łatwe już było, ale na szczęście wróci,
gdy skończą się cykle przemiany materii.
Komentarze (21)
Tak to już jest z tym przemijaniem. Pozdrawiam.
Krzysztofie, najpierw je później sra
i tak codziennie, cyklicznie do dna.
Pozdrawiam, a później tony śmieci do Wisły.
W tzw. międzyczasie jedna osoba nie może dwóch
czynności wykonywać naraz.
Mocno wierzę w to, że życie ziemskie nie skończy się w
chwili śmierci i przejdzie w życie wieczne.
Pozdrawiam :)
Niewykluczone, że Peel jest tylko dziurą w kieszeni.
;)
Znajdujemy się obecnie wszyscy w przełyku widma
katastrofy ekologicznej i klimatycznej. Ścianki
zawężają się. Tylko wspólnym wysiłkiem uda nam się
wydostać z paszczy. W przeciwnym wypadku zostaniemy
strawieni przez soki żołądkowe.
Jak zwykle niebanalny wiersz u Ciebie Krzysztofie.
Pozdrawiam. :)
filozofowanie - miły Panie
to też rodzaj drogi przetrwania
Życie, jedna krótka chwila,
błyskawicznie przelatuje,
moment, Biała Dama wita,
szach, mat w ziemi człek ląduje.
Fajnie, ciekawie o życiu.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego wieczoru :)