krzew życia
winorośl mego istnienia
pnączami bujności jasnej zieleni
rozrosła drogi rozległe
z górzystych przełęczy strumień
wytryskał prądem unosił
połoninami szumiał wicher
rozgałęzione pnącze porywał
tu dom moja ostoja rodzinne
ukorzenienie ręką boską
winorośl liśćmi drżących
jeszcze niedotknięta ciepłem
nierozkwitła w pąkach
czym dotkniesz Panie serce
nim rozkwitnę nie trwożąc lękiem
pędy z krzewem zrośnięte
ty tchnij tchnieniem ducha
tchnij-niech nie usycha
susze głodu napoisz miłością
napoisz w tym pnączu przy ziemi
jesienne ulewy nie zniszczą owoców
tęsknoto tchnieniem krystalicznej
mglistości tlenu napoiłeś moją duszę
sercem spokojem zaowocujesz
w domostwie tym usnę
tu pędem rosnę ku ziemi
wołam o łzy skruchy
o płacz żalu
nie wątpiąc w deszcz cudu
tchnij kroplą u kresu życia
z żródła czystości
Komentarze (6)
Nareszcie Danusia (Niebieska) sie rozruszała..
wspomnienia rodzinnych stron... tęsknoty.. każdy
tęskni za czymś/kimś....
Pozdrawia Gmatrix (Jaszew)
Pięknie! Pozdrawiam serdecznie:)
Ładnie ujęte. Wiersz rozbudza wyobraźnię ową
refleksją. Pozdrawiam:)
Ładnie piszesz o nadziei,
chociaż gdyby to był mój wiersz,
to bym go trochę skróciła.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nic nie trwa wiecznie. Wiersz jest przepiękny!
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie ujęłaś nadzieję
w bardzo dobrym wierszu,
Niebieska Damo.