Krzyknęli tylko dożywocie
Pamiętam to jak dziś,
Kolejna kłótnia rodzinna.
Piany ojciec
Różne rzeczy wyczyniał.
Ranił każdego z nas,
Do krwi zadawał rany.
Ból był tak okropny,
Tak zawsze niechciany.
Znów zaczął dobierać się,
Lecz matka mu na to nie pozwoliła.
Jedną kulą jego serce przepołowiła.
Sąsiedzi od razu po policję zadzwonili,
Bo oczywiście „bardzo się
zdziwili”.
Od razu założyli kajdany,
Zakuli jak grzesznego psa
Popatrzyli z pogardą
I rzucili na twarz...
Kolejne spotkanie,
Widzę Cię za krat,
Lecz jeszcze mam nadzieję,
Bo ostateczny wyrok nie zapadł.
Sala sądowa
W końcu znów Cię będę mieć,
Lecz tylko usłyszałam stwierdzenie
-„To na karę śmierci jest”
Gdy okrzyknięto Cię mordercą,
Skazano na dożywocie
Nie pytano nas o szczegóły,
Przecież oni wiedzą najlepiej...
Kolejna niewinna osoba
Na zawsze zamknięta,
Pozbawiona życia,
Lecz nigdy nie serca.
Jesteś teraz dumny?
W końcu pierwsza rocznica mija.
Czy wiesz że tym wyrokiem
Pogrążyłeś także i mnie?!
Po co mam być dobra,
W sprawiedliwości żyć,
Skoro robiąc dobry uczynek
Także przestanę żyć...
Znienawidziłam życie,
Znienawidziłam ten świat.
A jak słyszę wyrok ostateczny
Po prostu chce mi się śmiać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.