Księżyc
Myślałeś:
"Wezmę ją ze sobą...
pobiegnie za mną...
zatańczy na skraju nieba."
Ja - tu,
ty - szalony...wędrowiec.
Jak to zaplątałeś się w moich włosach?
One teraz są przepełnione tobą.
Są mi obce.
Szeptałeś:
"Nie bój się,
ja ci oświetlę drogę"
Nie wierzyłam,
byłeś przecież tak daleko.
Czekałeś do świtu.
Potem...
Ty, łyk wina, uśmiech, śpiew i taniec...
Tak jakby to było twoje życie.
Już nie moje.
Ludzie będąc daleko od siebie, mogą obserwować ten sam fragment nieba.
Komentarze (2)
Trzykrotnie wracałem do tytułu, aby się upewnić, ale
nie, dobrze czytam... Wiersz jest niesamowity...
Miłość i księżyc... Wiesz , czasem też wyję do
księżyca, ale to tak między nami...
Piękny...pozdrawiam
Bardzo mi sie podoba ta niedopowiedziana forma Twojego
wiersza ,w ktorej zostaje miejce na domysly bo chyba
Ty tez tak to odczuwasz ,ze sama nie jestes pewna czy
ta milosc jeszcze istnieje ...