Kształt realny ma...
Gdy za oknem pruszy szary śnieg,
jak powoli siedze na suficie
wisze, me ręce cicho opadają
i myśli krzyczą z bólu.
Powedziałam coś, by Cię zranić,
chociaż nie chciałam tego.
Nie potrafie Cię teraz przeprosić,
słowa wykruszają się łukiem.
A ja wciąż wisze i wzywam wszystkich
by pomogli wywłować mi wojne
moim cytatom,
tak poprostu zniszczyć mnie.
Kilka złych słów nie potrafie sobie
wybaczyć,
chociaż ty mi juz wybaczyłeś,
wciąż przeklinac będę ten dzień...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.