I kto tu winny/erekcjato
W pewnym sklepie już od rana,
sprzedawczyni zapłakana,
ile można w życiu znieść.
Chyba wszyscy się uwzięli,
na ten jeden sklep.
Co mi pani tu sprzedała,
jakieś stare bułki...
one jeszcze pamiętają
te czasy Gomułki.
W obiad przyszedł jakiś pan,
widać w nim kulturę.
Przyniosłem do reklamacji to!
Wywrócił kieszenie – o przepraszam,
zgubiłem i pokazał dziurę.
Pod wieczorem, przyszła baba
i przyniosła pączka.
Ja rozumiem sznurek w żniwa,
ale nie prezerwatywa.
Przed zamknięciem,przyszła pani,
aż z czterema chlebami.
A w nich cuda: sznurek gwoździe,
jakaś stara zapalniczka,
cztery pety – no i popielniczka.
Tego było już za wiele, sprzedawczyni...
(powiedziała spokojniutko)
Rozglądajcie się po sklepie
co widzicie? Zobaczcie sami!
Przecież ja...
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
handluję trumnami.
Komentarze (24)
oryginalne i z humorem...angielskim:) miłego wieczoru
Lubie te Twoje poczucie humoru, pelny odlot:-)
masz pomysły karl
zaskoczenie totalne
pozdrawiam:)
:))
Ale masz pomysły:))
Pozdrawiam serdecznie.
Miłego dnia życzę:)
Ale zaskoczyłaś mnie. Fajny udany wiersz. Pozdrawiam.
karl zaskoczyłeś mnie Pozdrawiam serdecznie :)
-- fajnie się czyta i zaskoczenie jest... wszystko
gra...
- pozdrawiam, no i + daję..
-- miłego..
Czytałam z rozmachem, roześmiana. Miło się czytało,
na koniec mnie zatkało, pozdrawiam :)
Pomyślałem, że ... trupami - oj, byłem blisko:)
Pozdrowienia!