Kuchenny wiersz
Czekam, aż kawa bedzie gorąca,
aż okap sam się włączy.
Złapię cię tam,
gdzie twoje ramiona spotykają się z twoimi
rękami.
Opowiem o szczęśliwym śmiechu,
tęsknych spojrzeniach,
zaskakujących spostrzeżeniach.
Śpię do zachodu słońca,
dopóki chmury nie opadną,
dopóki księżyc nie pokaże swojego
oblicza.
Tam cię zainicjuję,
w planie, który powinien działać
długoterminowo.
Przygotuj się na kolejną bajkę,
z przemienionymi stworzeniami
i dowcipnymi uwagami.
Uśmiecham się, dopóki nie odwzajemnisz
uśmiechu,
i aż w końcu dołeczki nie zostaną
zakopane
za łyżki w zlewie.
Tam będę cię kochać,
próbując utrzymać maskę.
Komentarze (3)
kuchnia to też dobre miejsce na miłosne rozterki.
Bardzo mnie sie spodobal Bogiśku;)
Ten wiersz wyraża oczekiwanie na intymny i pełen
miłości moment w kuchni, który miałby pewien potencjał
przynieść radość i bliskość, nawet gdy życie stawia
przed nami wyzwania.
(+)