lalkarz
pamiętam zimę, gdy rosła w tobie kulka,
szukaliśmy w kalendarzach i graliśmy w
kolory
na oczy (moje, twoje), a wszystko co
nasze
zaokrąglało się pomiędzy kieszeniami
podomki.
rozkładaliśmy ramiona jak orły,
nasłuchując, czy jutro też spadnie
deszcz. "tatku, czy księżniczki
zasypiają?"
a potem przyszedł mróz i pękło we mnie
drzewo,
zrosło się z asfaltem jak rdza; przydrożna
kapliczka.
można tylko rzeźbić, dłubać świątki
myśląc czy wtedy był lód. szklić oczy.
Komentarze (19)
fajne Robercie, dobre i całkiem niebejowe :), ale jako
naukowiec polonista masz przewagę; mnie jeden wers nie
pasuje do tej konwecji "rozkładaliśmy ramiona jak
orły," - zbyt dla mnie "odleciany" od podomki, nawet
jako kontrast; a reszta to po prostu dobra poezja
Natężenie radości, później już tylko bólu i modlitwy,
która pozwala ciszej płynąć łzom.Poruszający serce
wiersz. Ja ten znam, czytałam go w jakimś zbiorze
nagrodzonych poetów, ale może przedstawisz tutaj
nagrodzone ostatnio wiersze, gdy już się pojawiłeś.
Generalnie chwyta...moze ta kapliczka przydrożna
zbytnio (bzy wokół niej)I te oczy, zaszklone a
wyraziste!
Można rzeźbić. Jednak figurka nie zastąpi małego
dzieciątka... Jest zimna i nie da się przytulić...
Świetny wiersz.