latarnia wschodu
Pisane w czasie strajków sierpniowych w 1980 r. - z myślą o L. Wałęsie
Adwersarz – [bez zachwytów (!)] – weźmie
pod przestrogę,
choć wiem, jak dydaktyka dziś mało jest w
mocy.
Kiedy światło latarni pokaże ci drogę
- wiedz, że nie śpią! – na murach jeszcze
straże nocy.
Tak więc – śmiało; iść musisz – z
rozmysłem, na chłodno.
-Inaczej - myśl... - w ramionach
(pięciorgu) -zagubisz
- lecz - bez strachu! – jak dawniej mawiali
- „ostrożno”
boś już stanął (w) żandarmi z finezją do
próby.
Sam przyjmujesz ramiona – mogąc je
odrzucić
- i sam – miecza się chwycisz; gdy topór
nad głową
pomyślisz: już to gwiazda, co gaśnie
miarowo…
(lecz tylko zgrzyt (o kości) błysk gwiazdy
twej skłóci.)
Skądże oni?.. - (zew-stali...) - by w proch
nas obrócić?..
Warszawa, sierpień 1980 r.
Komentarze (26)
Gratuluje Autorowi, mocny wiersz, trudny przekaz.
Czasy były koszmarne, było o czym pisać i chować do
szuflady.
Pozdrawiam serdecznie.
;)
A mnie szlak trafia jak wspomnę tamte czasy i te
zdradzieckie gierki opozycji z komunistami... Mając
takie poparcie całego narodu można było wszystko.
Wiktorze wim że jest taka teoria że jaruzel był zbawcą
narodu ja tak nie uważam, a wiersz dobry bo rzuca
jakieś światło na tamte sprawy, pozdrawiam serdecznie
Plus za sam temat Wiktorze... dobrze ujęty...
pozdrawiam serdecznie
Grzegorzu! - jest pewne, ze nie wszyscy po stronie
partyjnorządowej prowadzili jednakową i tą samą grę.
Aby gra byla możliwa- potrzebny byl AS- w ręku. - To
dawalo mozliwośc gry.
Pozdrawiam:)
Wiktorze mam takie wrażenie, że gdyby nie agent
"Bolek", ówczesna władza, nie poszłaby tak łatwo na
"współpracę" z "Solidarnością". Czuli że mieli go w
ręku ale pewnych wątków historycznych nie
przewidzieli.
Miłego czwartku i nie oszczędzaj na pączkach.
Wersja o Bolku - jako agencie - choc opiera się n
fakach jest historycznie zalamana i szkodliwa. Z
Wałęsy - robi jedynie nikczemnika, a pomija
historyczną prawde ,ze on - takze jako agent (lub inny
- dowolny, ale sprawny Bolek) - był - wlasnie
niezbędny jako agent, aby cokolwiek na przyszłość
(demokratyczna i wolnościową) stało się możliwe.
Pozdrawiam Krysiu:)
Uważam, że trzeba ten okres przypominać, bo historię
zaczynają zakłamywać. Pozdrawiam serdecznie.:)
Anno! - po prostu byl czas, kiedy znalem się na
ludziach i polityce. Od tamtego czasu wiele się
zmienilo i w głowkch - także mi - poprzestawiało:))
pomyślisz: już to gwiazda, co gaśnie miarowo… (prorok
??)
Jastrzu! - cieszę się z zatrzymaniaTwojego nad
wierszem. - Publikowałem go m. innymi z myśląo Tobie.
- Przed zamieszczeniem dopiska,ze publikacja (ale nie
isanie wiersza) - dedykowana jastrzowi - powstrzymała
mnie możliwośc takiego odbiru dedykacji, która twoją
osobę stawialaby w analogii do "Lecha".
Co do słowa "adwersarz"... - wydaje mi się, ze mimo
funkcjonowania w powszechnej świadomości mozliwości
rozmawiania "jak Polak Polakiem" - to w kontekście
Sierpnia jest ono bardzo trafne. Owczesnie- uwazane
bylo wył. za archaizm i używane w języku oficjlnym nie
bylo, zwł. w partyjnej nowomowie. Wciąz jeszcze -
mimo epoki Gierka - oponentów pilitycznych określano
wrogiem klasowym, a w njadelikatniejszych okresleniach
- funkcjonowali jako "przeciwnicy polityczni" (-
ktorych po prostu należy pokonać). - Taki byl głowny -
oficjalny nurt. - Do sierpnia- bardzo daleko było do
przyznawania oficjalnego - jakichkolwiek racji
ideologicznemu przeciwnikowi - ugrupowaniom
opozycyjnym. Oficjalnie - wciąz jescze dązano do jego
izolowania - do spolecznego wyzerowania.
Słowo 'adwersarz' wyciągnąłem z lamusa zapomnienia - z
czasow, gdy szacunek dla oponenta - nakazywal dialog-
jako probę przekonania - spó na argumenty rozumowe,
bez dązenia do walki na unicestwienie. - Smo
zaistnienie tego slowa w pezetpeerowskiej retoryce -
to już musialo byc niemal ideologicznym przełomem. -
Dlatego dumny bylem - gdy kilkanaście dni pożniej -
wicepremier Jagielski użyl względem stocznowców (ale
także ich przedstawicieli uczestniczących
bezpośrednio w rozmowach i przybylych do Gdańska
doradców) - kilka czy kilkanascie dni póxniej -
jagielski - na oczach milionów telewidzow-
bezposrednio przed podpisaniem porozumien- w 'hali BHP
- użyl włąsnie tego zapomnianego slowa. To mialo dawać
wiarę i nadzieję. - I dawało... - mimo, ze nie bylo
dla sprawy akceptacji Moskwy - ktorej zsdniczy i wciąz
bardzo mocny nurt brażniewa od początku dawal
dyrektywę jasną - choć niejawną: zlikwidować.
Data powstania oraz liczba ramion wszystko wyjaśniają.
Mam jednak zastrzeżenia do samego początku. Wydaje mi
się jednak, że:
1. Nieco zbyt mocne jest słowo adwersarz. Przynajmniej
ja w tym czasie zgadzałem się z ówczesną propagandą,
że nie istnieje żadna barykada dzieląca Polaków i z
każdym można się dogadać "jak Polak z Polakiem".
2. Mam też pewne wątpliwości co do poprawności
sformułowania "wziąć pod przestrogę" (chociaż je
rozumiem.
Ale i tak - duży plus.