Lecz czemu, nie wiem
Tak wznieść się w górę, gdzieś w obłoki,
Płynąc powietrzem kołysany.
I móc ogarnąć wszechświat wzrokiem,
Co był dotychczas mi nie znany.
Roztaczać wizje w jasnych chmurach,
Nurzać błękitem tumaniony.
Zapominając już o bzdurach,
Którymi świat jest wciąż karmiony.
Spadać prędkością oszalałą,
Czuć jak mi w płucach brak powietrza.
Być okruszyną taką małą,
Co nie ma nić prócz ciszy wnętrza.
Dusić bezdechem z braku wiary,
Łapać drobiny tnące lodem.
Otwierać szczęścia wszystkie czary,
Nawet gdy w twarz rzucają lodem.
Tak wznieść się w górę, tylko po co,
Upadek grozi zbyt dotkliwy.
Kości o ziemię załomocą,
Kończąc tym żywot spolegliwy.
Takie marzenie mi się niesie,
By móc dokonać coś dziwnego.
Chciałbym zawisnąć gdzieś w bezkresie,
Lecz czemu, nie wiem, cóż mi z niego...
Komentarze (1)
Warsztatowo - bez zawodu..naprawdę podobają mi się
twoje rymy i dobór słów..Zawsze płynnie, choć nie
zawsze bezbłędnie..Ale kto się nie myli.. "nieznany"..
M.