Lęk w szklanym pudełku
259... 259... Tak dużo Tak wiele I nie ma Już nie ma
Nie wierzyłam w słowa
Zamykałam się każdego dnia
W szklanym pudełku
Sam na sam z ciszą
A dziś rano, bezgłośnie
Wpadł tu lęk niewyjaśniony
A jak? Dlaczego?
I nikt mnie nie obronił
Ze strachu to wszystko zburzyłam
Ten spokój
Tą ciszę
Szklane ściany
Mój świat
A krzyk dusił mnie gwałtownie
Nie pozwalał odejść
Strach na przeciw mnie zatrzymał bieg
I wtopił się z obrazem rzeczywistości w
moje oczy
W serce
Tam zamieszkał
Zniszczył
I został
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.