Leniwie radosny
zakochało się
słońce
w skórce
od chleba
trochę ją spiekło
przez nieuwagę
pies
mrużąc oczy
przeciągnął się
leniwie
a bystrooka sroka
zabrała mu gnat
pani w fotelu
w cienia osłonie
przymknęła
zmęczone powieki
nagle
głos dzwonka
i cześć
uśmiechnięte
na jakieś
trzy symfonie
Izie
Komentarze (5)
w szkole bywało tak nudno, że głos dzwonka był
wybawieniem, zwłaszcza po ostatniej lekcji w sobotę(
tak, tak, za tamtych dobrych czasów uczyło się i w
soboty). Chociaż, ten dzwonek to może być także ON. W
szarości dnia dzieją się rzeczy wielkie i małe, a
wszystko wypełnia czas i przestrzeń tak intensywnie,
ze nierza przechodzi niezauważone. Ale wystarczy
wysilić uwagę, a wiersz sam powstaje.... :-)
pies mrużąc ślepia... ale można bardziej po ludzku,
czemu nie.
ooo... ciekawie poprowadzona myśl (na manowce ;-)
zakończenie zaskakujące :-)
Witaj...refleksja i przemyślenia tym cecha Twoich
wierszy,dobry,pozdrawiam serdecznie++++
słońce ma to do tego,że potrafi rozjaśnić nawet
najsmutniejsze twarze
pozdrawiam :)