LEPSZE NIC - NIŻ RYDZ
Ta historia wygląda jak z bajki
choć prawdziwa i jeszcze trwa
gdy spotkały się dwie miłości
o inicjałach "Z" oraz "H"
Umówiły się z sobą na randkę
tak chciał los a pewnie i serce
"H" przywdziała błękitną sukienkę
"Z" garnitur i kwiat w butonierce.
Rozkwitł romans niewyobrażalny
zakochała się miłość w miłości
inne zmysły zaś knuły intrygi
niech uczucie to krótko zagości.
Za flirt odpowiada "ciekawość"
więc miłości "H" podszepnęła
idź do lasu nazbierać poziomek
tam na ścieżce na rydza stąpnęła.
Grzybek to podobno smaczny
więc zadziałał walor kulinarny
miłość "H" go wzięła do koszyka
no i miało to przebieg fatalny.
Flirt z rydzem - krzyczy miłość "Z"
"zazdrość" teraz zaczęła działanie
co najwyżej można go udusić
i zjeść wspólnie jako drugie danie.
Tego nie chce zrobić miłość "H"
pewnie już, polubiła grzybka
rośnie konflikt - mają ciche dni
tu potrzebna jest decyzja szybka.
Wbrew przysłowiu i jego logice
czasem lepiej kiedy w garnku nic
bo uczucie jest dużo smaczniejsze
niż ten sprytnie podrzucony rydz.
Komentarze (7)
lekko i z satyra bawisz sie słowem
Fajna historia zdzisławie.
Pozdrawiam:)
Świetny wiersz :) lekko poprowadzona historia miłosna
:) Bardzo miło sie czyta. Pozdrawiam:)
a może to był mały rydzyk, to niech uważa duże "H"
i duże "Z" , bowiem w innym przypadku może być źle.
super :-) i świetna puenta :-) brawo :-)
Historyjka opowiedziana ciekawie; mam tylko nadzieję,
że idzie o rydza a nie o rydzyka. Miło sie czyta
utwory takie, o charakterze lekkim,nieco plotkarskim -
to dobra rozrywka. Podobnie pisałem w wierszu, który
tu wkleję:
. . . (I leżą sobie w jednej mogile...)
W przepieknej willi na skraju miasta
Mieszkali sobie bogacze
Osiem pokoi żadnego dziecka
Pani wolała psy raczej
Kawałek dalej w ubogiej chatce
Mieszkała sobie blondynka
Młoda i głupia a choć samotna
To dochowała się synka
Nocą lub rankiem gdy pani spała
Pan szedł do chatki ukradkiem
I tak figlował z tamtą blondynką
Że znowu zrobił z niej matkę
Pani z tej willi nauczycielka
Tak swego męża kochała
Ze o amorach nie chciała wiedzieć
Choć cała wieś to wiedziała
Raz syn blondynki zamiast do szkoły
Poszedł do lasu na grzyby
Uczyć się muszą tylko matoły
Więc po co miałby on niby
W tym dniu pan z willi namówił żonę
Żeby czymś wspomóc sąsiadkę
Wzięli pięć toreb jakieś pakunki
I odwiedzili tę chatkę
Biedna blondynka chlebek i grzyby
herbatkę stawia na stole
Wnet się wydało, że starszy synek
Był dzisiaj w lesie nie w szkole
Za karę poszedł spać bez kolacji
Rano się zbudził wstał z słońcem
Tylko dorośli ze snu nie wstali
Bo grzyby były trujące
Teraz nie w wiili nie w starej chatce
Lecz na cmentarzu są sobie
Nauczycielka bogacz blondynka
Odpoczywają tam w grobie
"Przechodniu pomódl się tutaj chwilę"
Z kamienia teraz tam proszą
I leżą sobie w jednej mogile
Synowie kwiaty im noszą...
Wkleiłem go, bo uważam, że każdy ma prawo sprawdzić
się w każdym rodzaju twórczości - dlatego i ja mogłem
ułozyć coś z ballad dziadowskich. Tyle, co do
treści.Jeśli idzie o formę w Twoim wierszu to nieco
kuleje rytm - w czwartej zwrotce dwa pierwsze wersy
nagle są dziewięciozgłoskowe, gdy dotąd wszystko
"szło " w rytmie na dziesięć. Mam nadzieję, że nie
obrazisz się za wskazanie niedopatrzenia - wiersz twój
jest zabawny i zasługuje na dopracowanie - ale to już
Twoja rola, pozdrawiam - i bez urazy
Samo zycie.Swietny wiersz:)Cieplutko pozdrawiam:)