Leśna istota
Dlaczego musiała zginąć...?
- Pytałam stojąc nad grobem
Dlaczego ona? - Pytałam idąc
Wśród smutnych drzew korowodem...
Śmierć nie była dla niej...
Ona jej nie wybrała
Kto pojmie jej losu tragedię
Gdy umierać wcale nie chciała...?
Zawsze była inna
I stała zawsze na boku
Gdy miłośc do lasu żywiła
Na każdym życia kroku
Nocą chodziła sama
Wśród drzew leśnych cienia
Chodziła cicha, milcząca
Szukając sensu istnienia
Przeglądała się czasem
W odmętach bystrego strumienia
Topiła w nim smutki, żale
Gorzkie łzy i westchnienia
Siadała nad wodospadem
Słuchając plusku wody
Zrywała bladymi palcami
Słodkie leśne jagody
Chodziła po lesie boso
W czarną odziana szatę
Chodziła zarówno zimą
Jak też chodziła latem
Kładła się czasem na łące
Blaskiem księżyca otulona
A patrząc na gwiazdy się śmiała
Jak gdyby była szalona
Obejmowała drzewa
Dłońmi korę gładziła
Zasypiała w lisich norach
I o wiecznym lesie śniła
Ukochała ten las
Czuła jego serce bijące
I znała jego myśli
W czarnym potoku szemrzące
Była częścią lasu
I żyła żyjąc lasem
I uciekała zawsze do niego
Nocy przedziwnym czasem
Lecz los chciał inaczej...
...By wszystko się zmieniło
I stało się tak gdy dnia pewnego
Grono mężczyzn z siekierami przybyło
Zabili oni las...
Zabili więc i ją także
Ona była lasem
A las był nią wszakże...
Jej dusza umierała powoli
A serce stopniowo pękało
Aż, gdy ostatnie drzewo poległo
Serce nie wytrzymało
Dusza uleciała do lasów
...Innych...dalek ich wielce
A ciało pochowano
Wraz z jej pękniętym sercem...
Trumnę złożono głęboko
W czarnej, jak jej krew ziemi
W pobliżu wielkich, wszechmocnych
Byłego lasu korzeni
Minęły lata długie
Nim wreszcie ziściło się jej marzenie
Bo trumnę drewnianą oplotły
Drzew ściętych martwe korzenie
I stałą się ona jednością
Z kochanym swym, starym lasem
I uśmiechnęły jej usta
Gdyż podzodziły się z czasem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.