Letnia burza. Proza.
Było letnie lipcowe popołudnie, cienie
leniwie
wydłużały się na skraju drogi, przejrzysta
mgiełka
otulała okolicę – zjawisko drgania w
delikatnym
powiewie wiatru, kłębiasta chmura płynęła
po niebie,
aby po chwili zamienić się w fontannę
deszczu,
wydając dźwięki przypominające szum
morza.
Wicher uderzał we wszystko co napotkał po
drodze,
przerażające grzmoty zdawały się wskazywać
na to,
że cały świat się wali.
Dwie wysmukłe wyginane przez wiatr
jodły,
w blasku oślepiających błyskawic
wyglądały
jak garbate wiedzmy, a kwiaty róży
przypominały małe fauny
ze szpiczastymi uszkami przykucnięte w
cieniu krzaka.
Przez odgłos spadających kropli deszczu
dzwoniących o szybę, przebił się odległy
pomruk grzmotu,
wiatr rozegnał chmury, przestało tak nagle
padać
jak zaczęło, ukazując płaty szafirowego
nieba…
Balsamiczna woń jodeł i zapach kwiatów
unosiła się w rześkim powietrzu drogą
srebrzystych cieni,
świat znowu pogrążył się w cudownej
harmonii
dźwięków i barw , subtelnej ciszy letniego
wieczoru.
Tessa50
Komentarze (13)
Niezwykle uroczy opis letniej burzy...pięknie :)
Pozdrawiam
Pięknie o burzy ;)
czytam z lekkim opóźnieniem...ale warto było zajrzeć
Doceniam Twoje starania o ulepszanie formy. Wiem, że
to zależy od wielu czynników - nastroju, kondycji, ale
też od staranności i nie spoczywaniu na laurach.
Dlatego piszę szczerze co mi się podoba, a co nie. Ten
tekst jest o wiele lepszy od poprzedniego, choć zebrał
mniejszą ilość pochwał. Tu mam tylko dwie drobne uwagi
- tam na początku jest powtórzenie - płynące i
płynęła. Jakoś zastąp może to pierwsze - zjawisko
drgające (kropelki mgły mogą w słońcu drgać). I na
końcu - woń unosiła się nie z drogą, ale drogą
srebrzystych cieni. Pozdrawiam. Cieszy mnie Twoja
radość.
Przyznaję się bez bicia: troszkę boję się w czasie
burzy, ale wystarczy dłoń kogoś miłego i...no wiesz.
Bardzo ładny opis, jestem zachwycona.
Burze w przyrodzie,,czasem burze nas
nawiedzaja w zyciu,,,a swiat kreci sie nadal.
Ciekawie napisany fragment prozy.
Pozdrawiam z daleka.
ładnie opisałaś burzę, czasami i ona potrzebna by
zelżał upał...
Tereso zachwycasz opisami przyrody jej pięknem i
potężna siła...widziałem przed laty jak poroń uderzył
w piorunochron słupa oświetleniowego - znikając w
ziemi...to było niesamowite....pozdrawiam
Ciekawie opisałaś to lipcowe popołudnie. Czytając
czułem to wszystko. Pozdrawiam:)
"kwiaty róży przypominały małe fauny
ze szpiczastymi uszkami przykucnięte w cieniu" jakie
ładne porównanie :-) ("krzaku" zmień raczej na
"krzaka") pozdrawiam :-)
Czy widziałaś burzę, gdy nad głową krążą kuliste
pioruny? Kilka lat temu to widziałem i dlatego boję
się burz na otwartym terenie. I- o dziwo- w domu czuje
się bezpiecznie i nawet lubię je obserwować.
Serdecznie pozdrawiam.
witaj, takie burze jaką opisałaś mogłyby
przechodzić co jakiś czas. ochładzały by powietrze i
wprowadzały w dobry nastrój.
opis ja zwykle udany, pozdrawiam.
Bardzo obrazowo i sugestywnie, oczywiście również
wyjątkowo ładnie. :)