Liczyłam sobie
liczyłam kamyki
na dnie serca
było ich trochę
na początku bezimienne
dudniły jak w głębokiej studni
pytałeś o smutek
zabłąkany w naszą przestrzeń
pytałeś gdzie odeszłam
siedząc na kanapie
mam tyle
niewypowiedzianych zwierzeń
poplątanych zdań
zapomnianych słów
nie wiem jak kamienie
nazwać
ale wiem jak znikać
do zwierszeń
autor
marcepani
Dodano: 2017-05-14 19:51:18
Ten wiersz przeczytano 1010 razy
Oddanych głosów: 24
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (23)
nie zawsze jest nam do śmiechu
mimo to nie zapominajmy o nim
pozdrawiam :)
surowy jedwab
Ładnie, refleksyjnie,
Pozdrawiam
studnia twych uczuć głęboka czego tam schować nie
można ? ale czy warto
uczuciami tymi dobrymi nie wszystkimi
dzielić się trzeba może dusza twa
z tej studni wymknie się wreszcie do nieba
Tylko uśmiech
Pozdrawiam
Ciekawy i refleksyjny...
Promiennego dnia:)
witaj Marcepani... tak samo jak peelka uciekam do
zwierszen, to takie nadawanie imion kamykom. Trafilas
celnie w samo serce ale nie kamykiem a trescia
wiersza. Moc serdecznosci.
Bardzo refleksyjnie trzeba żyć z uśmiechem pomimo
wszystko..serdeczności posyłam
Czy zamykanie się w świat tylko "zwierszeń" jest
najlepszym wyjściem?
Pozdrawiam :)
To fakt nie zawsze jestsmy skorzy do zwierzeń
szczegółnie gdy ciążą kamieniem na sercu i być może
Peel jest ich przyczyną
Bardzo mi sie podoba Twój refleksyjny wiersz
Pozdrawiam serdecznie
No cóż te zwierszenia myślę, że są dobrym antidotum na
kamienie:)
Pozdrawiam serdecznie marcepanko:)
ciekawe określenie uciekać do zwierszeń i tak się
spełniać:-)
pozdrawiam
Witaj marcepani!
Zwierszenia nadają życiu lekkości.
Nie jesteśmy masochistami-pozbywajmy się balastów
serca:)))
PozdrWiam
spróbuje i wykasuję - dziękuję Mariat
a gdyby - w 1 bez sobie, w 3 bez mnie
--------
nie uważasz, że na korzyść?