List bluźniercy
Najmniejsza z nich myśl pierzchała w
zakątki
Swej własnej małości, by sięgnąć
poznania
Tak wielkiej potęgi, że wszelkie
pamiątki
Chwalebnych jej czynów niepamięć
zasłania.
Najkrótsze spojrzenie błądziło po formie
Ciała Twojego, byś spostrzec nie miała
Tęsknoty i chęci, byś wszystko w normie
I względnym porządku przed sobą
widziała.
Najstarsze zachcianki jaźń przesłaniały
Wizjami jedności, jak po narkotyku
Fantazje, co wartkim strumieniem
spływały
Na szerokie wody marzeń Adriatyku
Najcichsze podszepty w jazgot ust
tysiąca
Przechodziły nagle, by milczeć na wieki
Wieków, a mowa gorąca
Jak lawa, powoli kleiła powieki.
Najjaśniejsze twarze chowały uśmiechy
Szydercze, bo nic tu nie mogły
Zdziałać, gdy słomiane strzechy
Paliłem oddechem, nieczuły i podły.
Największe kamienie, jak bańka mydlana
Od razu pękają u bram Twego serca
Twardego jak skała, lecz ja, kochana,
Modlę się do niego.
Wytrwały bluźnierca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.